Na ludowo z przytupem, Hej!
Każdy ma swoje ulubione potrawy. Każdy ma sposób ich odnajdywania, poszukiwania i w końcu zjadania. Niewiele jednak stworzeń robi to na ludowo. Sieweczka wchodzi do bardzo płytkiej wody i idzie zatrzymując się co jakiś czas. Ta ze zdjęcia, co chwilę charakterystycznie tupała prawą nóżką. Płoszyła robala, a kiedy ten wyskoczył z mułu szybciutko go zjadała. Trochę wyglądało to na taki taniec chodzony z elementami oberka. Taka jej uroda, oko pomalowane, brewka jak trzeba i płowa suknia. Lubię ludowość ze smakiem i delikatnością, a to właśnie pokazywała mi sieweczka tańcząc do krzyczących żurawi, śpiewu trzciniaków i trzcinniczków, do stryludującej brzęczki i okrzyków góralskich wykonywanych przez czaple. Były jeszcze czasem tęskne gwizdy błotniaków stawowych. Scena błotna z solistką baletowo-ludową. Szkoda, że już nie ma Piny Bausch, ona z pewnością wpisałaby kroki sieweczki w jakiś układ choreograficzny.