W rewirze dzierlatki
Skład drewna. Sporo drewnianego galimatiasu. Ułożonych pryzm, z balami sterczącymi jak małe wieże. Wielkie góry z trocin i zrębki. Jak to w tartaku. Każdy wyższy punkt jest charakterystycznie obielony. Ktoś tu regularnie przesiaduje i pilnuje gospodarstwa. Nagle, na dachu zakładu pojawia się śpiewający ptak. Rozgląda się i zaczyna odwiedzać swoje czatownie. Tu zaśpiewa, tam delikatnie zamruczy, w inny miejscu tylko chwilę posiedzi. Nigdzie za długo nie zagrzeje miejsca. Takie cykle powtarza regularnie, po czym wraca na najwyższy dach i tam zostaje na dłużej. Dzierlatka ma tu swój świat. Dość dynamiczny, pełen przeszkód i procesów górotwórczych. W labiryncie drewnianych artefaktów można odnaleźć swój niepowtarzalny rewir. Pełno tu kryjówek i jedzenia. Widać lepiej tu niż w „mariotach”.