Kumak wielki jak Bombur
Wiem, wiem trudno płaza porównać do postaci z literatury, ale tolkienowski Bombur ze Śródziemia nasuwa się jakoś samoistnie. Wielki, napompowany godowym powietrzem wisiał na wodzie i raz po raz wydawał z siebie śpiewne sapanie. Oglądałem ich ze czterdzieści. Każdy na pozycji, każdy chciał być większy od sąsiada. Gdy tylko pojawiła się samica w zasięgu wzroku nasz krasnolud stawał się tak energiczny i tak szybko przystępował do kopulacji, że zastanawiałem się czy samica zdąży się zorientować, że już po. Może jednak nic nie było, tylko szybko się go wybranka pozbyła. Ten wrócił na pozycję, nadymał się i czekał na swoją okazję. W cieniu jaskrów wodnych całe zdarzenie wyglądało na wycięte z baśni. „Żaby” zawsze coś w sobie ukrywały: królewny, królewiczów, krasnoluda a może tylko powietrze? Sam nie wiem. Zostawiłem je przed nocą, zostawiłem ich świat idący w ciemność, ale moja wyobraźnia sięgała Ereboru. Czytane książki zostają w nas na zawsze, a przyroda bywa nie tylko inspiracją, ale i retrospekcją.