Wrocławski Galapagos
Na miejskiej fosie, u zbiegu Podwala i Komuny Paryskiej we Wrocławiu znajduje się mała, sztuczna wyspa. Trochę trawy, jakaś wierzba, badyle, a na środku łabędzie nieme zbudowały gniazdo i wysiadują jaja. Na wyspie gniazdują kaczki krzyżówki, kiedyś odpoczywały kazarki, żerują tu wrony, gawrony, śmieszki, czasem sroka. Wokół wyspy kręcą się klenie, karpie, czasem szczupak. Na betonowych brzegach przesiadują żółwie (ozdobne) czerwonolice, żółtolice, a nawet pewien batagur zwany żółwiem kaspijskim. Ponoć „lokalsi” mówią na tę wysepkę „Galapagos”. Oczywiście niepokoi fakt zadomowienia się obcych dla naszej fauny, inwazyjnych żółwi, ale sama idea wysp przyrodniczych na fosie powinna być nie tylko wzięta pod uwagę, ale wręcz zrealizowana. Proponuję włodarzom miasta rozważenie budowy archipelagu. W końcu Galapagos to nie jedna wyspa! Co myślicie o nowym wrocławskim archipelagu? Gdyby tam posadzić drzewa, zrobić małe piaszczyste plaże, to praktycznie w centrum Wrocławia mielibyśmy przyrodniczy raj, a mieszkańcy oddychaliby lepszym powietrzem. Czy to głupi pomysł? Czy konserwator zabytków wydałby zgodę? Podpowiadam, można by zrobić pływające tratwy dla ptaków, niepotrzebne byłyby pozwolenia budowlane. A rośliny rosłyby jak w hydroponikach. Przypominam też, że słynna wieża w Paryżu, a nawet zdaje się wrocławska fontanna w Rynku miały być tylko na chwilę. Czy wrocławianie mnie słyszą???
Słyszą ale chyba zajęci są przygotowaniami do majówki Pomysł fajny, który można by sfinansować z budżetu obywatelskiego. Jedną nawet można by poświecić i udostępnić mieszkańcom aby z bliska mogli zakosztować “Wrocławskiego Galapagos”