Kolizja z jeleniem
Jadąc w dolinę Odry, blisko mojej stolicy gminy, spotkałem taki obrazek. Bus z wgniecioną szybą. Reszta w zasadzie nieuszkodzona. Tabliczka z informacją o dzieciach w aucie kazała mi się zatrzymać. Od razu powiem, że dzieci nie jechały autobusem, a kierowca i opiekunka przeżyli to zderzenie w całości. Dzięki zimnej krwi kierującego, udało się auto utrzymać w linii prostej, co uchroniło przed tragedią dwoje ludzi.
Nikt tu nie był winny. Zbieg okoliczności. Przepłoszony byk gdzieś wcześniej, uciekał co sił z niewielkiego lasu i chciał przeciąć wąski asfalt najszybciej jak to możliwe. Los tak chciał, że na jego drodze akurat pojawił się autobus. Jeleń nie miał szans.
Piszę o tym dlatego, że jest nas coraz więcej na drogach, szatkujemy środowisko i dlatego musimy szczególnie uważać. Współczuję dziś panu kierowcy i pani opiekunce takiego doświadczenia, bo z pewnością musiała być to dla nich trauma. Żal mi też jelenia, który zaczął właśnie budować poroże i marnie zginął w przypadkowym zderzeniu. Cóż, bądźmy ostrożni, to może pomóc nie tylko podróżującym, ale i zwierzakom. Choć w tym przypadku zderzyły się dwie niezależne kule. Wrócę do czytania „Filozofii przypadku” Michała Hellera. Tym bardziej, że tą drogą jeździ niewiele aut…