Czarny na granicy dwóch światów
Dawno nie miałem tak dobrych dni do obserwacji bocianów czarnych. Pojedyncze, w parze, żerujące w oczku wodnym i bocian czarny w szczerym polu. Stał, rozglądał się nieco i nie ruszał się w zasadzie z jednego miejsca. Zaorane, piaszczyste pole nie oferowało niczego do jedzenia. Wiatr rozwiewał polny pył, a czarny stał jak pomnik. Jakieś 300 metrów od naszego bohatera koparka czyściła rów, a dwie działki dalej rolnicy sadzili sadzarką ziemniaki. Czy to czas synatropizacji bocianów czarnych? W lesie grasuje bielik, łatwo nie jest. Zbliżając się do ludzi mógłby zyskać nieco na bezpieczeństwie. Tylko czy nasz świat byłby dobry dla tego jakże dzikiego ptaka? Czas pokaże jak bocian czarny poradzi sobie z nadchodzącymi czasami. Dziś jednak pozwolę sobie zachwycać się jego opalizującą czernią i niezwykłą czerwienią. Połączenie jakże eleganckie i wyraziste. Popatrzyliśmy sobie długo w oczy, po czym dość leniwie bocian czarny odleciał w kierunku podmokłych łęgów i olsów. Tam jest jego skryty i piękny świat. Też mi tam po drodze.
Ciekawe,jak wyglądałoby spotkanie bociana czarnego z bocianem białym w szczerym polu, a jest to przecież możliwe. Jak zareagowałyby na siebie? Taki moment upolować to byłaby coś, ale dzisiejsza informacja i zdjęcie super. Ma nie tylko czarne pióra, ale jakąś poświatę zieloną, a te czerwone obwódki oczu… Wygląda bardzo egzotycznie i elegancko. Szkoda, że tak mało o nim się mówi.