Kiełże – pojawiło się ich sporo
Mały strumień na skraju źródliskowego lasu toczy swe wody omijając powalone jesiony i przeciskając się miedzy rosnącymi na brzegach drzewami. Całe dno wypełnione jest zeszłorocznymi liśćmi i żołędziami. Kiełże w tym strumieniu znam od dziecka, ale ilość osobników, jaka się tam ostatnio pojawiła trochę mnie zaskoczyła. Były wszędzie, pod liśćmi, nad, obok, przed, w, za, między, na dnie, pod wierzchem…Woda się nieco gotowała od tych niewielkich obunogów. Te skorupiaki wykazywały ogromne zainteresowanie sobą nawzajem. Przeczytałem, że samiec czeka na samicę, która przechodzi wylinkę i wtedy zaczyna się kopulacja. Czeka aż się rozbierze ze starego ubrania. Cóż, widać, że te proste zwierzaki mają swoje rytuały, zapewne podyktowane możliwościami technicznymi. Tak czy inaczej mały strumień zamienił się w wielką stołówkę dla zaglądających tu brodźców samotnych.
Zdaję sobie sprawę, że nie są one zbyt urodziwe, czy fotogeniczne, ale pomyślałem sobie, że wiele osób wykazuje zdziwienie, że takie organizmy z podwodnych filmów mogą występować tuż obok nas, do tego w tak dużych liczebnościach. Zatem kiełże Państwu dziś serwuję.
Larwa obok kiełży jest tylko przypadkowym przechodniem, który chciał bardzo zaistnieć w świecie wirtualnym. Niech ma. Larwalne parcie na szkło.