Przed nocą zdążymy
Słońce już dawno za górką. Dzień przechodzi w noc. Ostatnie kosy i śpiewaki nadają swój wieczorny repertuar. Zdaje się, że w tym dniu nic już się nie wydarzy. Spokojne jednak wtopienie się w skraj lasu pozwala przeżyć coś jeszcze, coś więcej. Z młodników wyszło stado jeleni. Łanie, cielaki, niedorosłe byczki jeszcze z porożem. Zazwyczaj widzi się takie stada gdzieś idące, biegnące, uciekające. Pasły się spokojnie. Najmłodsze cielaki dostawały głupawki i hasały sobie wokół reszty. Nie robiło to jednak wrażenia na innych zwierzętach. Robiło to jednak wrażenie na mnie. Chciałem zedrzeć zasłonę nocy z tej sceny komediowej, ale czerń kurtyny wygrała i całe przedstawienie zamieniło się w nocny dramat. Rozszczekały się kozły, jakiś upiorny jęk wydobywał się z młodników, a z oddali krzyczały nielęgowe żurawie. Noc przeplatana mgłami unoszącymi się znad rowów i oczek wodnych malowała swoje czarne pejzaże. Z wody dobiegać zaczęły odgłosy kumaków, które ucięło krótkie, ale donośne szczekanie lisa. Może tak na zmianę czasu czekały wczoraj zwierzęta, choć one mają swój rytm i nie muszą patrzeć na zegarki i polityków.