Ostatnie oparzelisko
Mimo roztopów dostęp do otwartej wody jest ciągle ograniczony. Kilka nor bobrowych przy samym brzegu nie może zapewnić dogodnego żerowiska. Za to bobrowa tama oferuje całkiem interesujące miejsce do rybakowania. Stara grzęda wykorzystywana od lat służy zimorodkowi do zachowania dobrej kondycji. Szum przelewającej się wody i szykujące się do wiosny cierniki to wystarczający powód do zimowania. Zimorodek znikał co jakiś czas w pobliskim lesie piszcząc donoście, po czym wracał do swojej magicznej studni i przyglądał się wodzie. Przy mnie nie polował. Wpadł jednak w szał, gdy usłyszał innego zimorodka. Przysiadał na trzcinach, krzewach i z dużą prędkością patrolował zamarznięty ciek poprzeplatany olchami. Labirynt dla tej strzały nie robił trudności. Zimorodek zniknął gdzieś między tamami bobrowymi, po czym wrócił na swoją grzędę. Zachowywał się trochę jak jakiś wodnik z czarodziejskiej sadzawki. Była tylko jego… Siedział dumny jakby ktoś mu obiecał największy przysmak.