Pustka pod Gilem
W prawie pustym lesie, coś nagle zadzwoniło mi nad głową. Pas tarnin ze starymi dębami przyciągnął do swojej gęstwiny gile. Wyskakiwały z bezpiecznych, kolczastych zarośli i szukały szczęścia na leśnej drodze. Rozjechane żołędzie zdaje się były ich celem, bo nic innego tam nie znalazłem. Są najbardziej kolorowymi duchami zimowego lasu. Odrzucają letnie świerczyny i wchodzą w świat jagodowych zadrzewień. Z takim dziobem trudno być wirtuozem i wiosną ich śpiewy przyćmią zapewne sikory, pokrzewki czy kowaliki. Za to zimą ich dzwoneczek jest zapowiedzią czegoś pięknego i urokliwego. Samiec gila świeci swoją czerwienią z daleka i nadaje zimie jakiegoś delikatnego piękna. Trochę są biżuterią zimowego lasu. Napuszone podczas mrozów wydają się być jeszcze większe i jeszcze bardziej zbliżają się do cudownych, pękatych bombek, które powoli chowamy do pudeł. Kończy się okres świąteczny w naszych domach, ale w lesie trwa w najlepsze. W leśnej pustce warto zatrzymać się pod gilem.