Dbaj o bociany – blog przyrodniczy Krzysztofa Koniecznego o niesamowitym świecie wokół bocianiego gniazda. Patronat: Grupa Energa

piątek

14

Grudzień

2018

0

Koluch – ten obcy

  • OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  • OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  • OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kilka lat temu, kiedy wędrowałem w pobliżu Poleskiego Parku Narodowego, nad jednym z kanałów odwadniających łąki spotkałem małomównego, starszego pana. Podszedł do mnie i zaczął ze mną patrzeć w płynącą, brunatną wodę. Wymieniliśmy tylko „dzień dobry” i starszy pan ze starym rowerem marki Ukraina wytężał wzrok w kierunki małego głęboczka. Zapytałem go czy może na ryby przyjechał. Kiwnął znacząco głową, zapalił papierosa, którego ukręcił na moich oczach i rzekł:  – Tu ich nie ma. Musi pan trochę dalej podejść, tak z kilometr. Tam w dołku siedzi ich dużo. Zaciągał się głęboko kolejnymi pyknięciami i wolno mówił dalej. – Koluchy panie, siedzą tam w dołku. Trzeba tylko chwilę posiedzieć nad wodą, a one zeżrą wszystko, co im się rzuci. Kiedy kończył mówić, siedział już na rowerze i tylko zdążyłem powiedzieć mu – do widzenia. Mruknął coś i owinął twarz dymem z papierosa. Na otwartym, dawnym bagnie znikał jadąc wzdłuż kanału do swoich koluchów.

Przyznam, że wtedy jeszcze nie wiedziałem, o jakiej rybie mówi. Nigdy na Dolnym Śląsku nie spotkałem się z tą nazwą. W tym tygodniu jednak trafiłem w wysychającej kałuży przy żwirowni na swojego kolucha. Sumik amerykański, rzeczywiście ma kolec przy płetwie grzbietowej i po zobaczeniu tego ufoka przypomniała mi się ta poleska historia. Natomiast historia sumika jest mniej romantyczna. Rybę tę na terenie obecnej Polski (a dawniej Prus) sprowadzano pod koniec XIX w. Stawy w Baranówku przyjęły kolejną fanaberię jego właściciela. Przypomnę tylko, że i stamtąd rozmnożył się u nas rak pręgowany, również z Ameryki. Sumiki rozlazły się po Europie i mogą być problematyczne dla naszej rodzimej ichtiofauny, zżerając z upodobaniem ikrę innych gatunków. Spotykam je nad Odrą, na stawach, w starorzeczach. Są dość odporne na brak tlenu i doskonale przystosowują się do zbiornika, gdzie po chwili czują się jego gospodarzem. Byczki, bo i tak są nazywane, to kolejny obcy gatunek, który został do nas sprowadzony. Wtedy szczyt rozwoju gospodarki rybackiej, dziś powód do wstydu (bo o odpowiedzialności za ta już nie ma mowy). Wpuszczanie gatunków obcych do środowiska najczęściej ma smutny koniec. Orędownicy hodowcy wpuszczają ufoki do środowiska, umierają, a problem pozostaje na lata. Ku przestrodze…

Tak czy inaczej portret tego wodnego stwora może jednak zachwycać. Wąsiki picassowskie nawiązują do awangardy i ukazują nam ciągle egzotyczne oblicze tej ryby. „Usta” gotowe do pocałunku zbyt przerysowane, ale ten wąs, ach ten wąs…

Obrazy

Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.