Świat do mnie dziś zamrugał
Grudzień ze swoją zimą pozasłaniał zasłony i zrobił nam przez cały dzień wieczorówkę. Takie dni sprawiają, że na przekór ciemnicy lubię znaleźć coś zaskakującego. W starym, dziuplastym pniu, który leży już wiele lat na skraju jesionowego łęgu dostrzegłem kilka zawieszonych pod drzewnym stropem motyli. Zimujące rusałki, zastygłe w swoim ostatnim letnim tańcu, czekały tu na wiosenne podmuchy ciepła. Kiedy ustawiłem obiektyw z pewnym zdziwieniem odnotowałem, że dwie z nich mrugają do mnie swymi oczkami. Być może mój ciepły oddech stworzył im ułudę wiosny. Kilka mrugnięć i znów zastygły w swojej zimowej bryle. Doliczyłem się 6 rusałek w pozie nietoperzowej. Ostatnim światłem tego dnia zrobiłem jeszcze kilka fotografii i zostawiłem je w olchowej tubie. Świat fioletów, niebieskości, a chwilami nawet turkusowych przebłysków zadrwił z szarości grudniowych. Kolejny raz nadzieja na wiosenną feerię barw pojawiła się w odpowiednim momencie. Rusałki pawiki ze swoimi bombkami na skrzydłach prześpią pewnie świąteczny czas i w swej zimowej niepozorności będą udawały, że ich nie ma. Strategia jestem, ale mnie nie ma, to dobre rozwiązania dla owadów, które muszą przetrwać zimę. Spody skrzydeł imitują doskonale wnętrze dziupli i trzeba się przyjrzeć, aby dostrzec zakamuflowane wewnątrz piękno. Taki grudzień, dziś nawet popadał u nas śnieg w dolinie.