Szare zjawy
Słońca jak na lekarstwo, a w terenie cisza ogarnia pola i łąki. Dziś wiele kluczy żurawi odleciało na zachód, jakby wyczuwały jakieś nadchodzące zimno, które w najbliższych dniach miałoby się u nas pojawić. Na pola zaczynają wkraczać sarny i zaczynają łączyć się w rudle. Przebrane w zimowe suknie, każda z lusterkiem, będą trzymały się razem. Więcej oczu pozwoli żerować na coraz uboższych polach. Czekam, kiedy na naszych łąkach zacznie przebywać po 30-40 saren. Wystarczy trochę śniegu, mróz i kopytka tych pospolitych ssaków rozpoczną zimowe zdobywanie pokarmu. W ostatnich dniach obserwowałem je wiele razy. Głównie w biegu. Śpieszące na otwarte tereny. Czyżby i sarny poczuły nadchodząca zimę? W kalinowych zaroślach i w jesionach grają już smutno gile, kwiczoły pod jabłoniami, kosy na ligustrze, a strzyżyk ogrzewa się na wyziewach z nowych, bobrowych żeremi. Tak wygląda teraz wiejski krajobraz. W mieście objawi się to pewnie skrobaniem szyb i zapachem kominowych wyziewów. I nie chcę jakoś jutro jechać na cały dzień do miasta. Może gawronami sobie to miejskie życie wyczernię, może wrona siwa, może kawka…Wszystko biegnie w zimę, w chłód, szarość i w tajemnicę. I tak do wiosny wszelkie zwierzęce zjawy podążać będą po zimowym teatrze pól i lasów.