Nic to, że Wojski zbierał muchomory
Samo patrzenie na muchomory sprawia mi radość. Natomiast, kiedy pomyśle, że nasi słowiańscy szamani zażywali tychże grzybów i wpadali w trans wizji, to już radość przeradza się w ciekawość, ale też trochę strach. Co mówi nam muchomor? W przyrodzie już tak jest, że jak jesteś trujący to dajesz o tym znać wszem i wobec. Barwa mówi lepiej mnie nie jedz, bo pożałujesz. To powoduje, że dany osobnik ma szansę na dłuższe życie i załatwienie sobie przyszłego pokolenia. Są oczywiście nietrujący naśladowcy, którzy się chcą podłączyć pod tę kolorową firmę ochroniarską. Robią tak bezkręgowce i czasem rośliny. Czy robią tak grzyby? Być może. Jest muchomor czerwieniejący, który jest jadalny. Nie tak intensywnie barwny jak muchomor czerwony, ale zawsze. Muchomor cesarski z południa Europy też ponoć jadalny. Więc jak ktoś się sparzy na czerwonym to może, że i innych nie ruszy. Jednak muchomor czerwony, ten z obrazka nie jest aż taki trujący i może raczej spowodować bardziej kolorowe widzenie u człowieka oraz ostre widzenie. Może też spowodować śmierć, bo ponoć osoby które go (nie)opatrznie zjadły próbują wychodzić przez okna. Sprawę muchomorów zostawmy wszelkim szeptuchom, bocianichom i szamanom. Ostatnio słyszałem, że ludzie nadal leczą się u takich abrakadabra znachorów. Brr, ludzie uczcie się, czytajcie książki i przestańcie wierzyć w abarakadabra muchomor jak wiagra. Na szczęście ten najbardziej trujący muchomor – muchomor sromotnikowy jest koloru zielonawego i nie da się go raczej pomylić z czerwonym. Jak już się pomylimy to tylko raz. Zawsze to jakiś plus. Ot i takie historie z muchomorami. Najlepiej na nie patrzeć i cieszyć się ich pięknem. Nic to, że Wojski zbierał muchomory…raczej były to te czerwieniejące.