Róż o poranku
Kolorów wokół coraz więcej, ale róż w przyrodzie pozostaje dość rzadki. Mignął mi dziś rano i pomyślałem sobie, że warto trochę takiej intensywnej jesieni podarować czytelnikom bloga. Trzmielina, bo to właśnie ona robi nam taki różowy prezent, ekstrawagancko i odważnie wchodzi w czas rozsiewania nasion. Pomarańczowe kulki ukryte w różowych okrywach czekają na takie dni jak dziś. Sucho i wietrznie. Wysuszone, różowe ubranie kurczy się i zdradza swoją pomarańczową tajemnicę. Chciałoby się, aby to niezwykłe połączenie różu z pomarańczą trwało całą jesień. Jednak nasiona idą sobie w swoją stronę, a na krzewie pozostają jedynie całe sznury różowego prania. Różowa ekstrawagancja przyrody w trzmielinie zwyczajnej. Odważnie, bo oglądać ją można z daleka we wszelkich, śródpolnych zadrzewieniach. Jak widać zwyczajne rzeczy potrafią też zachwycać.
Przy okazji dodam tylko, że osoby z dziećmi muszą uważać, by te nie pojadły sobie pomarańczowych „jagód”, bo skończyć się to może poważnym zatruciem. W mniejszych dawkach działa przeczyszczająco i znana jest w medycynie ludowej. Zatem lepiej patrzeć i cieszyć się kolorem, a po leki idziemy do lekarza.
… i do apteki. Ale cudo dziś mamy !
Mam skojarzenia. Sorbetowe lody pomarańczowe w lukrowanej, różowej skorupce, pycha.
Prześliczne… ja jakoś nie spotykam. Bardzo lubię ten ciepły zestaw kolorów.