I tak sobie patrzę na Was zza firany…
No może czasem jakiś ptak zakwili, ucieknie przerażona sarna. Zwłaszcza jesienne lasy wydają się być puste. Cisza przerywana skrzeczącą sójką. Jednak oczy zwierząt ciągle na nas patrzą. Oceniają odległość, mierzą się z własnym strachem i najczęściej pozostają w swoich ukryciach niezauważone. W Tatrach na setki ludzi patrzą ukryte po świerkiem niedźwiedzie. Żubr na skraju bieszczadzkich polan spogląda na jakiś jadący traktor czy samochód. Jeleń z góry nad Jelenią Górą patrzy na ludzi w kotlinie. Sarna za moim domem zjada mi fasolkę szparagową i udaje, że wtopiła się w facelię kreując się na zapylającego trzmiela. Zając przy drodze zamiera w bezruchu udając głaz, zwykły głaz. Oczywiście jest jeszcze lis, który jest ciągle zajęty obserwacją zza firany. Niby nikt go nie widzi, a jednak. Trochę to takie jak patrzenie przez szparę w zasłonach. Wszyscy wiedzą, że są oglądani, a oglądającego zżera ciekawość i nie może przestać się patrzeć i.. z podniecenia zawsze poruszy firanami.