Dama o poranku
Zrobiło się wytwornie. Biel sukni tej pani zwala z nóg. Czapla biała poraża swoją urodą i przy jej wielkości również gracją. Ta, nigdzie się nie śpieszyła. Stąpała z taką ostrożnością, że przy wkładaniu nóg do wody nie tworzyły się fale. Wyrafinowana Biała Dama. Precyzyjnie mierzyła kolejne centymetry akwenu. Zjadała rybę, moczyła dziób w wodzie i powrót pod oczerety. Tam drobna poprawka fryzury i sukni, odpoczynek w porannym słońcu i rozciąganie. To rozciąganie bywa również połączone ze śniadaniem, kiedy to na końcu dzioba znów pojawia się ryba. Nawet okrzyk do przechodzącej koleżanki wydaje się być zza wachlarza. Jest coś niezwykłego w tym, że jej nogi, utopione w czarnej masie mułu pozostają czyste i lśniące, jej biała suknia, nie ma czarnych kleksów, a dziób doprowadzony do perfekcji. Mimo, że dość dużo ich w Polsce na przelotach, są nawet lęgowe u nas od jakiegoś czasu, to każde z nią spotkanie jest obcowaniem z wyrafinowanym dziełem twórczej przyrody. Piękne kształty, dopasowanie do środowiska i ta jej biel robią wrażenie. Biel zadziwia mnie jednak. Jak można z taką jaskrawością, widzianą z tak daleka schować się przed drapieżnikiem?