Polowanie na muchy
Na granicy lasu i pastwiska działo się dziś wiele, choć wszystko odbywało się w kompletnej ciszy i w dodatku nisko nad ziemią. Muchołówki szare siedziały na skrajnych drzewach oraz krzewach i co jakiś czas spadały cichym lotem na murawę. Czasem muchołówka zdążyła złapać coś w locie. Wracała do swojej czatowni i powtarzała tę czynność regularnie. Jedna z nich, ta na fotografii przyjęła nieco inną strategię. Zlatywała z gałęzi, zawisała nad końskimi odchodami i przysiadała w całej tej nagromadzonej masie. Dziobem rozdziobywała zawartość pryzmy i wyjadała larwy. Trochę mnie to zadziwiło. Ten osobnik wybrał larwy, a nie dorosłe owady. Widać wyspecjalizował się doskonale w polowaniu na pieszo i również powtarzał do znudzenia swoją metodę. Gdy pojawiałem się na skraju lasu, okazało się, że polujących nad pastwiskiem muchołówek jest kilkanaście. To ptaki przelotne, z każdym dniem będzie ich coraz mniej, a wrześniowe obserwacje, będą coraz rzadsze. Nie spodziewałem się dziś takiego spotkania. Ucieszyłem się, że kolejny raz pastwisko okazało się cenne dla ptaków. Myślę, że przy zmianach klimatu, które już nas dotykają, utrzymanie pastwisk będzie kluczowe dla zachowania bioróżnorodności w naszych szerokościach geograficznych. Takie marzenie mam, aby zamienić kukurydzę na ekstensywne pastwiska. To nie utopia. Wystarczy zmienić system dopłat w Europie na promujący zdrową żywność i zrównoważony rozwój. To, co dobre dla muchołówek jest też zdrowe dla ludzi. Warto o tym pamiętać.