Drzewa przydrożne
Kiedyś dawały cień i wytchnienie podróżnym. Dawały owoce. Czereśnie, jabłonie, grusze, śliwki, żołędzie, bukiew, szyszki. Ludzie, dzięcioły, wilgi, dziki, krzyżodzioby. Dawały orientację. Wskazywały kierunek, prowadziły do celu. Rosły tak przez całe lata, nabierały dorosłości i kształtu. Nie zawsze uzupełniane, dziś noszą ślady dendrologicznej paradontozy. Ubytki, brak leczenia. Trwają jednak i dziś mają nowe funkcje poza wymienionymi. Dzięki ich starości są kluczowe dla wielu ginących zwierząt. Tym kluczem są ich dziuple. W nich tętni życie ptaków. To tu swoje lęgi deponują dudki, krętogłowy, nurogęsi czasem, a nawet gągoły. W dziuplach z próchnem żyją pachnice dębowe, kwietnice okazałe, tęgosze rdzawe i wiele innych, które są trudne do zobaczenia i do oznaczenia. Ale one tam są, tam tętni życie. Takie pasy drzew mają istotne znaczenie w minimalizowaniu negatywnych zmian klimatycznych. Przyczyniają się do stabilizowania temperatury i wilgotności, są barierami dla erozji wietrznej oraz mają wpływ na retencję wody. Kiedy znika jedno drzewo z alei, nie zastąpi go nawet hektar drągowiny sosnowej. Takie drzewo, to ekosystem sam w sobie. To pewnego rodzaju przyrodniczy skarb. Jeśli przypomnimy sobie, że to, co nas odróżnia od innych organizmów to fakt, że pozostawiamy po sobie dobra kultury duchowej i materialnej: muzykę, obrazy, aleje, rzeźby, teatr, film, szpalery, poezję, prozę, elementy układu przestrzennego. Zatem idąc drogą, wzdłuż której rosną okazałe stare drzewa, które ktoś kiedyś mozolnie sadził i pielęgnował możemy poczuć się jak w muzeum. Możemy szukać w nich malarskości podczas mgieł, muzyki granej w gałęziach przez wiatr, ptasich kantat, formy, brył, grafiki i pracy ludzkich rąk. Mamy zatem do czynienia z dziedzictwem, które warto chronić i przekazać kolejnym pokoleniom.