Spojrzeć w oczy dzikiemu…
W nurcie, gdzie woda płynie najszybciej niewiele się dzieje. Nie ma się tu gdzie schować, bo mocny nurt zabiera wszystko ze sobą. Jest to jednak doskonała trasa do wędrówki i obserwacji tego, co wokół. Korzystam w rzekach z takich „czystych” rynien do przemieszczania i do poszukiwania miejsc najdzikszych, gdzieś pod skarpami, czy w zakolach. Płynąłem z prądem, a przed sobą zobaczyłem dość dużego szczupaka. Nie uciekał, walczył z silnym nurtem na granicy kamiennych przelewów i ciągle patrzył mi w maskę, no może w oczy. Takie spotkanie, w rzece, gdy jest się sam na sam z drapieżnikiem wyzwala sporo adrenaliny. Wiadomo, że takiej kłody jak ja to nie zaatakuje, ale świecące z paszczy zęby robią spore wrażenie. Wokół ani jednej ryby. Wszystkie dobrze wiedzą, z kim mają do czynienia. On jak wilk w pasterskim przebraniu krąży sobie po rzece. Zawsze piękny, zachwyca kształtem, zachwyca wodnym moro na bokach i hipnotyzuje kaczym dziobem. Gdy zmęczył się walcząc ciągle z nurtem, śmignął obok mnie w wodorosty, aż poczułem na twarzy muśnięcie rozpędzoną wodą. Dzikie, wolne zwierzę i dlatego piękne.