Nie zabieraj mnie do domu!!!
Z gniazd wysypały się podloty. Słychać i widać rozwarte jaskrawe dzioby, które zawsze są głodne i jeszcze nie wiedzą do końca, kto przyjaciel a kto wróg. Nie latają jeszcze za dobrze, nie zawsze potrafią się schować, stąd bardzo łatwo je wypatrzeć. W ostatnich dniach otrzymuję telefony z pytaniem: – Co zrobić z ptaszkiem, dzieci przyniosły go z parku? Lub – Trzeba mu pomóc, biedny taki był w krzewach… i tak dalej i dalej. Mam wrażenie, że w tym roku jakoś częściej odbieram, te nieciepiące zwłoki telefony.
I jakie jest zdziwienie, kiedy mówię, że ptak powinien pozostać w lesie, że karmią go rodzice, że to taki etap w rozwoju. Trudno to jednak wytłumaczyć, bo… „ptaszek ma takie smutne oczy”.
Zatem proszę powiedzcie wszystkim znajomym, aby nie zabierali dzikich ptaków z lasu!!! Podloty mają tam swój świat i z każdym dniem nabierają samodzielności. Jak każdej wiosny, tak i teraz szybko uzyskają pełnię lotności i w przyszłym roku do nas wrócą.
To u mnie też już powinny być. Jutro ruszę na poszukiwania pod krzakami.
Czy to samica kosa krzyczy na niego?Ale jest zła;-) U mnie kos daje koncerty na wszystkie strony świata z najwyższego czubka drzewa zawsze o 19.00. Nie wolno się spóźnić.
Nie, to podlot czyli pisklę, które niedawno opuściło gniazdo. Domaga się jedzenia. Młode mają jaskrawe wnętrza dziobów i gardła dają sygnał rodzicom, że chcą jeść.