Dbaj o bociany – blog przyrodniczy Krzysztofa Koniecznego o niesamowitym świecie wokół bocianiego gniazda. Patronat: Grupa Energa

piątek

13

Kwiecień

2018

0

Citrinella

_95A3927

 

Słońce skradało się ponad lasem. Ostatnie krople porannej rosy kryły się jeszcze w cieniu rozłożystego dębu, aby za chwilę rozpłynąć się w nadchodzącym cieple. Wokół wiosna grała godami ptaków. Z ogromną siłą, w krzewie czeremchy, śpiewał strzyżyk. Śpieszył się, obskakiwał pnie i leżące gałęzie, jakby chciał wszystkie naznaczyć swoimi trelami. Z oddali rżał końskim śmiechem dzięcioł zielony na przydrożnej topoli, a z pobliskiego łęgu wtórował mu jego kuzyn dzięcioł zielonosiwy. Hi hi hi i fi fi fi budziły do kwitnięcia zawilce gajowe, które podążały za ciepłymi promieniami słońca. Wielkiego rabanu narobiły sikory ubogie, które nakręcały się tak bardzo swoją obecnością, że nie zwracały uwagi na delikatność poranka. Były olśnione godami i zajęte zdobywaniem siebie.  Nic ich z tego wiosennego poruszenia nie mogło wyrwać. Zawieszony w podszycie głos rudzika był tylko cichym tłem dla zmagań na jarze. Jeszcze tylko sójki poudawały myszołowa, a ten poudawał sam siebie i krążył w towarzystwie trzmielojada na niebieskim horyzoncie. Wydawało mi się, że cały ten przyrodniczy świat napędza się nowym dniem i już nic go nie zatrzyma. Każda grzęda miała swojego śpiewaka, który szukał posłuchu u innych samców i liczył na względy, choć jednej samicy. Na uschniętej jarzębinie, tuż przy dębie, swoją scenę posiadał żółtobrzuchy trznadel. Śpiewał wyraźnie na kolejnych gałązkach, po czym zlatywał na ziemię i przegryzał znalezionym owadem, rozglądał się wokół i śpiewał jeszcze chwilę na ziemi. Po czym znów wracał na swoją arenę i kolejno obśpiewywał suche, złamane i przygięte gałązki jarzębu.  Ile trzeba zjeść bezkręgowców, żeby wystarczyło na chwilę śpiewania? Przecież trzeba sporo energii, by co chwilę śpiewać na całe gardło. Długo na niego patrzyłem i miałem wrażenie, że citrinella śpiewał częściej niż jadł. Ciekawe, że tuż po trudnej zimie trzeba od razu przystępować do jeszcze bardziej energochłonnych lęgów. Cóż, może chłopak jedzie na dopaminie i organizm w stanie miłosnego upojenia o jedzeniu nie myśli. Po długim śpiewaniu trznadel jednak poleciał pod okap nabrzmiałych do kwitnięcia tarnin i z wielkim impetem przystąpił do żerowania. Śpiewanie, karmienie samicy i ciągłe zaznaczanie swojej obecności w rewirze wymaga jednak pełnego żółtego brzuszka.

Obrazy

Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.