Dbaj o bociany – blog przyrodniczy Krzysztofa Koniecznego o niesamowitym świecie wokół bocianiego gniazda. Patronat: Grupa Energa

piątek

2

Marzec

2018

0

ASF – Aktualne Są Fakty

_95A1244

W moich podróżach po terenie, nierzadko spotykam dziki. Mniejsze, większe, czarne, rude czasem łaciate. Dzik ma swój świat i swoje miejsce w przyrodzie. Uczono mnie jeszcze w podstawówce, że jest pługiem lasów, sadzi przy okazji rycia i ogranicza rozwój bezkręgowców, które mogłyby zagrażać uprawom leśnym i rolnym. Oczywiście straszono nas dzikami od dziecka, ale przy setkach spotkań z przysłowiową „dziką świnią” nigdy nie miałem z nimi problemów.

Do napisania tego wpisu zainspirował mnie martwy dzik. Wypatroszony nad wodą i nie wiadomo, dlaczego pozostawiony tamże. Leżał przez wiele dni. W momencie debaty dziczej w mediach, sklepach, na przystankach, chcę dodać kilka moich obserwacji, które być może coś rozjaśnią.

Duże zagęszczenia dzików pojawiają się tam, gdzie wielkie pola kukurydzy zaczęły zmieniać obraz naszego rolnictwa. Łatwy pokarm i jakiś rów z wodą powodują, że dziki mogą rozmnażać się więcej niż raz w roku. Mają zapewniony wikt i opierunek najpierw w rosnącej kukurydzy, potem na pozostawionych resztkach po koszeniu. Terminy koszenia kukurydzy rozciągają się od września do, jak w tym roku, początku lutego. Dziczy supersam zapewnia pożywienie, w okresie, kiedy normalnie zaczynało brakować pokarmu. Eliminujemy w ten sposób ważny, naturalny czynnik redukcji populacji. Z drugiej strony na polach zalegają setki pryzm obornika przywożonego z ferm przemysłowych. Obornik nie jest od razu przeorywany i miesiącami leży na polach. Wielokrotnie obserwowałem całe stada, zwłaszcza przy ostrych mrozach, które to szukają odpadków do zjedzenia. Przy okazji wylegują się w ciepłym od fermentacji gnoju i pozostawiają na nim, to z czym przyszły. Jeżeli przyjdą z wirusem ASF, to go tam zostawią. Znów mają zapewniony wikt i opierunek zimą. Po czym przyjeżdżają traktory, rozrzutniki i „dotykają” tego gnoju kołami itd. Wracają do domu z pakunkiem pod tytułem – niespodzianka ASF. Znów jest powód by nie lubić dzików? Kolejne miejsce, to punkty dokarmiania. Spotkałem ostatnio wielkie karmisko, z kiszonką i sianem. „Trawnik” wokół zbrukany setkami raciczek, które znów ze sobą coś przyniosły. Mamy kolejne miejsce, gdzie pomagamy dzikom w zwiększaniu liczebności i kolejne miejsce, gdzie trzeba przyjść po wirusa jak po kiłę do burdelu.

W jakichś tam wiadomościach, znalazłem informację, że ktoś do lasu wywiózł martwe świnie. Jasne, przecież gdyby padły na ASF trzeba by było wytłuc całe stado. A tak zawieźliśmy dzikom coś do jedzenia, bo one nie gardzą padliną. Czy padlina była z niespodzianką, tego nie wiem. Ten, przypadkiem znaleziony przeze mnie dzik też ma szansę na konsumentów. Piszę o tym, bo warto zapobiegać niż drastycznie leczyć. Bardzo ważną rzeczą w epidemiologii jest odcinanie dróg przenoszenia wirusa czy bakterii. Zdaje się, że dziki nie mają wstępu do chlewni, a jednak wirus tam dociera. Z tego, co wyczytałem ludzie również mogą być nosicielami tego wirusa, a samego wirusa można przenosić nawet na butach. Tym bardziej, że to wirus dość odporny na warunki zewnętrzne. Czy ograniczenie populacji wektorów coś pomoże? Z tym Państwa zostawiam. Warto zajrzeć także do podręczników, które traktują o regulacji liczebności zależnych od zagęszczenia. Przyroda już dawno poradziła sobie z tym. Natomiast nikt sobie nie poradzi, jeśli będziemy bezmyślnie pomagać w zwiększaniu liczebności wybranych gatunków i jednocześnie tworzyć nowe drogi przenoszenia chorób. Praw biologii nie da się zmienić i fizyki oczywiście też. ASF może stać się nagrodą za nieodpowiedzialne działania na „dzikiej” przyrodzie.

Obrazy

Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.