Neon znad małej rzeki
Wierzba biała, wierzba krucha, olsza czarna, olsza szara, jesion… nieprzerwana fala małej rzeki mija kolejne drzewa i krzewy. Przeciska się między zwalonymi drzewami, rzeźbi brzeg za dużym kamieniem i gna na północ. Słychać delikatne chlupanie, warkot wybijany na przewróconej wczoraj gałęzi, pojedynczy plusk małej kropli, która rozbija nadrzeczną ciszę swą regularnością i wybija rytm strumienia. Czasem przez zwalone drzewo przemknie lis. Czasem z niedbałością i nonszalancją przez wodę przetoczy się dzik. Potem znów rzeczna pieśń nurtu. Wysoko nad drzewami przelatują krucze patrole, a budujące gniazdo bieliki przenoszą gałęzie do starych sosen. Gąszcz gałęzi, plątanina starych traw turzyc i psianki oplata dno doliny. W miejscach gdzie w korycie tworzą się misy stojącej wody, tworzą się małe akwaria z rybami. Cierniki budują tu swoje gniazda i generalnie znajdują tu spokojne miejsce poza szybkim nurtem. Nad tymi plosami znajdują się czatownie zimorodków. Niektóre obielone, inne wytarte na końcach od zimorodkowych pazurków. Kiedy miedzy krzakami pojawia się neon mieniący się niezwykłymi barwami, to znak, że za chwilę ktoś da głębokiego nura. Lubię patrzeć z daleka, jak malutka niebiesko-pomarańczowa kula spogląda w dół, trochę się przy tym kręci, trochę wytęża wzrok, by po chwili z impetem rozbić kałużę wody i z małą rybką wrócić na pobliską gałąź. I tak przez ostatnie miesiące działo się w małej dolinie. Jednak dziś widać pierwsze oznaki wiosennych zachowań. W plątaninie gałęzi pojawił się drugi zimorodek. Zaczęły wspólnie latać, polować blisko siebie. Teraz dwa neony rozświetlają szarość łęgu nad strumieniem. Budują tu swój świat, swoją rybacką osadę i port w małej norce pod wykrotem, w którym wyklują się za chwilę młode.