Przystojny zimową porą i w dodatku w kapeluszu
Urzekł mnie. Niby taki zwykły, a jednak jakiś inny. Nie tylko dlatego, że styczniowy. Wyróżniał się w borowym runie. Sterczał sam jak palec w zielonym kobiercu z mchów. Można go było dostrzec naprawdę z daleka. Elegancki kapelusz z nieco przygiętym rondem. Przystojna noga. I to delikatne światło ukryte między blaszkami. Wyglądało to tak, jakby ktoś tam u niego zamieszkał i utrzymywał centralne ogrzewanie w pełnym rynsztunku. Ciepło zdawało się utrzymywać pod grzybem. Mikroświat zamknięty w tajemnicy hymenoforu. Nawet szczególnie nie zaglądałem, czy tam pod nim ktoś jest. Nie chciałem burzyć intymności wybujałego zimą owocnika. Chłód, widać mu w niczym nie przeszkadzał, a może nawet pomagał, ponieważ larwy muchówek nie przepadają za ciepłym styczniem. Sam strzeże zimowego boru. Grzyby w zimie? To nic wielkiego. Zdarzają się, a niektóre właśnie o tej porze pięknie owocują.
nie udało mi się oznaczyć