Bukowe, niekoniecznie na temat
Bukowe, ubrane w wilgoć liście królują nad wzgórzami. Spoglądają na lecące gęsi i żurawie. Słuchają jesiennego śpiewu rudzików i rozbrykanego strzyżyka. Cały, okoliczny las opanowały sikory i raniuszki. Koczują, oczyszczają cienkie gałązki z tego wszystkiego, czego bezkręgowce nie potrafiły ukryć. Pod bukami poszukują swojego szczęścia lisy, borsuki i jenoty. Ślimaki nagryzają wielkie w tym roku grzyby, jakby chciały najeść się na kilka lat. Zdaje się, że nie wiedzą, że nie wszystkim pisana jest wiosna. Pośród migoczących kolorów jesieni, można zagrać ciągle jeszcze w zielone, w żółte, w czerwone, w brązowe, w czerwone, w rude. Każdy kolor zmienia się z godziny na godzinę pchając, bukowy las w szarość listopadowych dni. Same buki stają się nagie, jakby chciały odsłonić swe pnie dzięciołom. Odpoczynek, przerwa, czas na zasychanie ran. Czas na przerwę w fotosyntetycznej gonitwie do słońca. Ostatnie jeszcze bale w kolorowych sukienkach. Potem posępność, którą może ożywić jedynie biała suknia śnieżna. Ciągle jeszcze można zachwycać się karotenami jesieni.