Szparagów smak i elegancja
Szparagi zeszły z salonów pod strzechy. Strzechy wyjechały do pracy przy szparagach. Roślinny biznes trwa prawie na wszystkich kontynentach. Nie będę jednak dziś szukał przepisu na zupę krem ze szparagów. Mimo, że bardzo mi smakuje, chciałbym teraz zostać przy dzikich szparagach. Znam tę dziką roślinę od dziecka. Zanim jednak o niej, wrócę jeszcze do “szparagusu” z czasów szkolnych. W moim domu przez całe lata stały dwie donice asparagusa ozdobnego. Przed wszelkimi świętami typu “Dzień Kobiet” pojawiali się u nas różni ludzie z prośbą o kilka gałązek. Wszyscy potrzebowali czegoś zielonego do kwiatków. Poszukiwali elegancji dla róż i goździków, zwłaszcza dla tych ostatnich. Paradowałem z takimi kwiatkami, w aksamitce pod szyją na różne szkolne święta. Z tym, że patrzyłem czasem na kwiatki innych dzieci i nie rozumiałem, skąd mają na koniec roku szkolnego, jakiś taki inny, nie doniczkowy rodzaj asparagusa. Błąkając się po wsi i okolicach znalazłem w końcu jeden wielki krzak na suchej kserotermie. Wychodzi od ponad 35 lat zawsze w tym samym miejscu. Raz jest wyższy, raz wątły jakiś, raz jest więcej łodyg, ale zawsze jest. Wiedziałem już wtedy skąd trafiał do ogrodów. Okazało się także, że przed II wojną światową, był w naszej okolicy uprawiany. Nieżyjący już dawno pan Henryk, opowiadał mi o kopcach ziemi i szparagach. Trochę to było egzotyczne, gdy w stanie wojennym słuchałem o czymś co ludzie jedli w mojej wsi, a w sklepie był tylko chleb, ocet i papierosy “Sporty”. Któregoś późnego lata, ta roślina znów mnie zadziwiła. Szparag lekarski obsypany był czerwonymi jagodami. Nie odważyłem się nigdy skosztować, ale przeczytałem gdzieś później, że może być trujący ze względu na zawartość saponin. Dziś znów znalazłem swój krzak z czerwonymi kulkami i przypomniały mi się kwiaty dla nauczycieli na koniec roku. Obecnie wszystkie kwiatki są z kwiaciarni, mamy nie biegają po sąsiadkach w poszukiwaniu wstążeczki i “szparagusu”. Dziś wszystko jest z góry wiadome. Przewidywalne. Tanie i nie wymagające myślenia. Pamiętam, że zazdrościłem koleżance (ale bez zawiści) wielkich dzwonków, które miała w bukiecie. Jeszcze w podstawówce odkryłem, że to naparstnica purpurowa. Potem, po wielu latach odkryłem naparstnicę zwyczajną, w górach nad Złotym Stokiem i okazało się, że te “dzwonki” mogą być też żółte. A asparagus dodawał wszystkim ciętym kwiatom, noszonym oczywiście w dół płatkami, uroku i powiewu wielkomiejskiej kwiaciarni. Wtedy też nikt nie mówił, że to afrodyzjak.
Pomijając ten ciekawy opis, czerwona jagoda wygląda na tym ślicznym zdjęciu bardzo apetycznie i kusząco:)czy jest jadalna?
nie bardzo