Czy trzeba nam czebaczka?
Trzeba nie trzeba, ale on już jest. Blisko dwadzieścia lat ta azjatycka rybka żyje w naszych wodach. Jest gatunkiem obcym w naszej ichtiofaunie. Dostała się do nas wraz z narybkiem karpia, który przybył tu z Węgier, ponoć w 2000 roku. W ciągu kilkunastu lat czebaczek amurski skolonizował większość naszych rzek i innych akwenów. Jest konkurencją dla rodzimych ryb. W jednym z naszych oczek wodnych na łąkach stał się gatunkiem dominującym i sięga 70% składu gatunkowego! Dziś siedziałem w Baryczy, w swojej podwodzie i trochę z przerażeniem odkryłem, że roi się tu od czebaczków. Czekałem na różanki, które kilka lat temu dokładnie w tym miejscu fotografowałem, a dostałem azjatycki pakiecik. Dynamika w przyrodzie to normalna rzecz, gorzej jednak gdy w przenoszeniu gatunków pomaga człowiek (zresztą co ciekawe nikt nie ponosi odpowiedzialności w takich przypadkach, stało się i już). Skutki takich działań są zatrważające. To co zrobił okoń nilowy w jeziorach afrykańskich przyprawia o zawrót głowy (odsyłam do książki Tijs Goldschmidt. Wymarzone Jezioro Darwina. Dramat w Jeziorze Wiktorii. Prószyński i S-ka. Warszawa 1999). Wyginęły endemiczne pielęgnice, które podobnie jak zięby Darwina były przykładem specjacji – przykładem tworzenia się nowych gatunków. Procesu, który moglismy obserwować tu i teraz, praktycznie na żywo.Tragedię ichtiologiczną przeżywają rzeki w USA, gdzie wprowadzono wielkie, azjatyckie karpiowate, które wycinają w pień rodzime gatunki. Podobnie dzieje się w hiszpańskiej rzece Ebro, gdzie niemiecki miłośnik ryb wypuścił kiedyś sumy i dziś hiszpańscy ichtiolodzy z przerażeniem odnotowują spadki liczebności ryb rodzimych. Wody otwarte to nie akwarium, to wielkie dziedzictwo rodzimej przyrody, które wymaga ochrony i ogromnej odpowiedzialności. Trzeba nam go? “Nie czeba!”
5 Comments
Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.
Wiem, i nie tylko tam, jutro wybiorę się tam autostopem;) Żartowałam tylko.
Być może, ale do tego ,,czeba”:) ukwieconej łąki, a tu same chaszcze aż po pas.
w opolskim są piękne łąki, choćby pod Kamieniem Śląskim.
Pan to ma klawe życie…raz na łące, raz pod wodą, a raz w obłoczkach rozmarzony buja Niczego więcej do szczęścia Panu ,, nie czeba”. Taki ,,zaszczyk” ,,być może” wystarczy. Też tak chciałabym, chciała….Pozdrawiam z upalnej wsi opolskiej.
to proszę się położyć i popatrzeć w niebo,
nie robię niczego, czego nie da się zrobić
Ludzie z NASA to robią rzeczy, do których nikt nie ma dostępu