Dbaj o bociany – blog przyrodniczy Krzysztofa Koniecznego o niesamowitym świecie wokół bocianiego gniazda. Patronat: Grupa Energa

poniedziałek

24

Lipiec

2017

0

Lepidopterologia zdarzeń

  • _95A3593
  • _95A3594
  • _95A3597
  • _95A3599
  • _95A3600
  • _95A3602

Stary dąb pośród borów. Piachy wokół i wyczuwalna susza.  Zapach terpenów sosnowych – a dokładnie monoterpenów, pinenu i limonenu – nadaje temu światu charakterystyczny, antybakteryjny klimat. Oddycha się tu jakoś pełniej i zdrowiej. Płuca, tchawki i płucotchawaki mają się tu bardzo dobrze. Gorzej z ugaszeniem pragnienia. Brakuje wody. Każde źródełko nabiera tu wielkiego znaczenia. Oczko wodne dla płazów, ptaków i ssaków, rzeka dla ważek itd., a wyciekający sok z uszkodzonego dębu to raj dla motyli. Strużka jednak wątła, szybko wysychająca. Trzeba włożyć precyzyjnie trąbkę, by zakosztować dębowego specjału. Kolejka trochę jak na lotnisku we Frankfurcie. Wielkie rusałki żałobniki dostają pierwsze pozwolenie do lądowania. Zajmują szybko miejsce przy saturatorze i opijają się dębową do woli. Wyższe pasy z sokiem okupują admirały, widać stopień marynarski ma znaczenie. Od dłuższego czasu na lądowanie oczekuje, zaniepokojony osadnik egeria. Nie wszystkie pasy wydają się być zajęte, ale nasz mały lotnik uparł się by lądować przy motylich jambojetach.  Pić się chce, w jego przypadku życie nie jest za długie, a czas niepotrzebnie się rozwleka. Jedna próba, druga i lądowanie wydaje się być poza zasięgiem. Gdy tylko żałobnik ustawił swoje skrzydła w poziomie, mniejszy osadnik długo się nie zastanawiał i wylądował. Do źródełka już bardzo blisko. Skrzydła rusałki nawet nie drgnęły pod ciężarem egerii. Mały poprzyglądał się nieco i znów musiał oderwać się od bliskiego celu. Taka chwila dla lepidopterologa. Dość zaskakująca i niezwykła. Przyznam się, że nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

Obrazy

Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.