Ja je po prostu lubię
Nie ma jak spotkanie z jeżem. Nie potrafię przejść obok nich bez emocji. Pośród kolców kryje się coś tak niezwykłego, uroczego i wciągającego, że trzeba się zatrzymać. Fuknięcia, potrząsanie głową i jak na komendę tworzenie kolczastej kuli. Po co narażać się na spotkanie z drapieżnikiem. W większości przypadków kolczasta strategia działa. Puchacz jednak nic sobie nie robi z kolców i z jeży uczynił jedno z dań. Puchaczy jest jednak mało, a jeże to tylko element jego diety, więc nie dzieje się dla populacji jeży, aż tak źle. Więcej jeży ginie na drogach, gdzie zwinięty ze strachu jeż nie ma szans w spotkaniu z jadącym autem. Ten mój, kręci się wieczorami, nocą i nad ranem po ogrodach, szuka dżdżownic i owadów na skoszonej trawie. Na moich oczach pożarł guniaka czerwczyka w kilka sekund. Jeż należy do owadożernych i też jest drapieżnikiem. Dobrze słyszy i węszy. Przyglądałem się jak przechodzący prosionek szorstki został namierzony z kilkunastu centymetrów, a podążał ukryty pod wiórami. Jeż nagle odwrócił się w stronę nieszczęśnika i swoim ryjkiem wyciągnął ofiarę z labiryntu drewnianych zakrętasów. I poszedł sobie. Mam nadzieję, że znów go spotkam. Mam też nadzieję, że podniesie ryjek z trawy, która nakryła go rozlanym woalem poranka.
Jeże w moim ogródku bardzo lubiły mleko ze spodeczka:) hm … być może to mało jeżowe picie ale jak im smakowało:)
Miałam cztery jeże, dwa dorosłe i dwa malutkie. U mnie zjadały śliwki węgierki. Jeże najfajniejsze oprócz pyszczka mają nóżki, ich wygląd w czasie biegania jest najśmieszniejszy. Bardzo szybko biegają wieczorami dając odgłos stukania, a w opadłych liściach orzecha włoskiego jesienią to dopiero mają raj.