Niezapominajkowy obraz
Niby pospolite, niby opatrzone, a każdego roku budzą we mnie pewien rodzaj zachwytu. Są piękne i tyle. Małe, około 0,5 cm średnicy potrafią naprawdę cieszyć oko. Subtelność to dobre słowo, na takie niekrzyczące piękno. Gdzieś na skraju lasu, przy drodze zabarwiają płat na niebiesko, przynosząc trochę nieba na ziemię. Nie rzucają się tak mocno w oczy jak łany wczesnowiosennych geofitów, a jednak nie można koło nich przejść obojętnie, nie sposób się też do nich nie schylić i zajrzeć w ich wnętrze. Błękit robi swoje. Nie tylko błękit, bo i róż trochę brudny, trochę liliowy. Płatki z delikatnego atłasu, miękkie z domieszką aksamitu. Kielich z delikatnymi przyległymi włoskami. Reszta wątła. Niepozorne kwiaty, ale dobre na każdą okazję. Nie cięte, nie rwane, nie szarpane. Trzeba je oglądać na skraju lasu, uwikłane w przytulie. Rozmyte, ostre, z bliska, z daleka – niezapomniane. Niezapominajki.
Śliczności!