Przebij śniegi
Wiosny już nie da się odwołać. Choć to jeszcze nie niezapominajki i bujna zieleń soczystej wiosny, to jednak są to pierwsze w tym roku kwiaty. Z każdą chwilą łapią promienie słońca i pną swe białe pączki ku górze. Śnieżyczka przebiśnieg, bo o nim dziś piszę. Walka o promienie ma sens, ten geofit musi szybko zakwitnąć i wydać nasiona, szybko zmagazynować w cebuli zapasy, zanim inne rośliny zabiorą mu światło. Można powiedzieć, że przebiśnieg podejmuje ryzyko – szybko kwitnę, szybko asymiluję, ale narażam się na mróz czy przykrycie śniegiem na długo. Ma jednak pełnię światła i duże szanse, że temperatura nie spadnie tak bardzo by go uszkodziła. Balans na ostrzu brzytwy trochę. Ale jak widać na obrazku, jedne są wyższe, drugi dopiero wychodzą. Te drugie są mniej narażone na ewentualne zimno. Inne, które są w cieniu jeszcze nie wyszły, czekają na swoje ciepło. Pojedynczy osobnik ryzukuje najbardziej, ale cała populacja doskonale zmieści się w rozkładzie chłodów. Śnieżyczka ryzykant każdego roku czeka pod śniegiem na start i przebija śnieg gdy tylko poczuje ciepło. Nie ma wyjścia, gdy tylko krzewy zasłonią runo, każdy promień słoneczny będzie na dole rarytasem. Ryzyko skalkulowane promykami słońca.
Zawsze mi smutno, jak kwiaty się pokażą, a potem je zmrozi. To takie przykre. :/
to takie normalne w przyrodzie, tak ma być, może ktoś potem (jakiś żyj) chętnie zje sobie deser przebiśniegowy…