Podwozie dzwońca śpiocha
Przeżyłem dziwną chwilę. Na drzewie spał sobie dzwoniec. Podszedłem do drzewa, nie skradałem się. Dzwoniec twardo spał. Śnieg skrzypiał pod nogami. Stanąłem dokładnie pod dzwońcem. Pomyślałem sobie, że chyba zamarzł, albo chory jakiś. Wróciłem po aparat. Zbliżyłem obiektyw na 30 cm i pstryk. Dzwoniec usłyszał migawkę, spojrzał na mnie z politowaniem i… włożył głowę pod skrzydło. Spał dalej. Zdębiałem. Zrobiłem kilka fotografii stojąc dokładnie pod nim. Dzwoniec obudził się przeciągnął i dopiero, gdy w pobliżu przejeżdżała duża, głośna ciężarówka odleciał na wysokie drzewo. Leciał lotem prostym, wysunął podwozie przed jesionem i wylądował. Dość dziwne zachowanie pomyślałem, ten brak strachu. Wyglądał na zdrowego, upierzenie w super stanie, napuszony utrzymywał ciepło i oczywiście zdrowo i szybko odleciał. Jedyna rzecz, która wskazuje na spożycie, to nasiona konopi w mieszance ziaren dla ptaków w niedalekim karmiku. Czy konopie siewne mogą mieć takie działanie? Nie wiem, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Chyba, że dzwońce jednak są chore i ma to związek z jakimś czynnikiem zarażającym. Będę patrzył w najbliższych dniach na śpiochy, zobaczymy, czy coś się dzieje niedobrego, czy też trafiłem na prawdziwego miłośnika fazy REM.
podwozie wygląda jakby było właścicielem wielkiego ptaszydła a to malutkie zwierzę, ten dzwoniec
hm… konopie wciągnął? … a może wyczuł po prostu, że tu nie ma się czego bać