Naleśniki… dla architekta
Grzyby to jakaś taka wielka zagadka. Widzimy najczęściej malutki ich fragment w postaci owocników. Choć te na fotografiach miały wiele kilogramów. Reszta mieszka poza naszymi oczami. Żółciak siarkowy pojawił się ostatnio w szpalerze dębów. Traktowany jak “szkodnik” ma jednak duże znaczenie w tworzeniu dziupli, a tym samym przekłada się na ochronę rzadkich ksylofagów. To właśnie w takich dziuplach odnajdziemy choćby pachnicę dębową. Pomijam fakt, że to grzyb jadalny, wymagający jednak specjalnego traktowania przed konsumpcją. Mnie jednak za każdym razem zabija kolor i kształty poszczególnych naleśników. Takich na modłę amerykańską, grubych i oczekujących na sok klonowy. Piętra, kształty, szczeliny i gra światła nie pozwalają na obojętność. Pierwsze wrażenie, jakie miałem z tym “kompleksem” owocników to skojarzenie – jaka byłaby piękna budowla. Taka przylepiona do jakiegoś wieżowca. Przylegająca, otulająca. Niezwykła w krajobrazie miasta. Może jakiś architekt zrobi kiedyś coś tak przyrodniczego w betonowym świecie. Miałem okazję oglądać tego grzyba w nocy z przyjaciółmi, wśród nich był artysta architekt (malarz i rzeźbiarz)… Dla mnie to chyba najbardziej tajemniczy świat – świat grzybów.
Często podsuwam moim uczniom na zajęciach zdjęcia grzybów, żeby podpatrzyli ich niesamowitą budowę. Natura jest niesustannym źródłem inspiracji.
To piękne struktury, gotowe rzeźby lub projekty dla architektury:)
I koniecznie w tych kolorach!