Świerszcz polny
Przez lata był w mojej głowie postrzegany na dwa sposoby. Z jednej strony patrzyłem na niego jak na bociani pokarm. Zresztą widziałem kiedyś jak bocian skutecznie polował na świerszcze na suchej łące. Z drugiej, był namiastką smutku. Nie wiem dlaczego, ale w tej swojej czarnej zbroi wyglądał mi zawsze na smutne zwierze. Jak do tego doda się melancholijną grę przy norce i skryty tryb życia to wyjdzie nam introwertyk, ubrany trochę w ciuchy Gota. Czerń, strzeliste anteny i … dużo romantyzmu. Może ta jego wielka głowa powoduje, że trochę w nim cech ludzkich. Może stąd te myśli. Tyle zwierzaków ciągle pomija się w literaturze (dziecięcej), ale na szczęście świerszcz trafia tam czasem. W w książce “Pinokio” Collodiego gra starego mędrca, który przestrzega drewnianego chłopca przed złym zachowaniem. Czy tu też mądrość brała się z wielkiej głowy? W bajce Osioł i świerszcz osiołek zazdrościł świerszczom ich muzykalności, przestał jeść i jak te owady (według bajki) chciał żywić się poranną rosą. Celu nie osiągnął bo…zdechł. No i świerszcz w bajce Reksio. Klasyka dzieciństwa – wkurzony Reksio poszukuje przyczyny dziwnych dźwięków, robi najpierw wielki bajzel z budą a potem okazuje się, że świerszczowa filharmonia (choć to tylko jeden osobnik) zostaje z nim na zimę. Tyle, że skrzypce świerszcza znów takie smutne. Świat świerszcza jest pewnie bardziej trywialny niż moje skojarzenia. Wyglądu jednak nikt mu nie zabierze, a mi skojarzeń :-).
Nie wygląd na smutnego, raczej strasznie – przepięknie gra, ale niekoniecznie musi się pokazywać
I teraz już tylko pozostaje czekać na ich jesienny koncert z wiatrem w kominie… chociaż ciągle takie piękne lato